Prezes Robert Stępień – komentarz

M a n i p u l a c j a

Pamiętam taki stary żart Arta Buchwalda: „Oglądałem wieczorem telewizję. Uważam, że sięgnęła dna! Następnego dnia okazało się, że się myliłem.”

No właśnie. Tak zwana telewizja publiczna w programie „Pytanie na śniadanie” (23 V 2020) przedstawiła m.in. poglądy tzw. celebryty w osobie Wojciecha Brzozowskiego (windsurfing) na temat pandemii COVID-19. Wybór „eksperta” rodzi pytanie o intencje redakcji. Czyżby zlecono „Przed wyborami bagatelizować zagrożenie!”? Wykonanie okazało się żałosne. Mistrz świata oświadczył m.in., że „kryzys na rynku pracy z powodu pandemii jest winą lekarzy”, „którzy są opłacani przez firmy farmaceutyczne”, a kierując się „własnym interesem powodują że firmy są zamknięte, przez co ludzie tracą pracę. Np. w Los Angeles lekarze dostają 13 tys. dolarów za dopisanie do diagnozy”.  A w ogóle 350 tys. zgonów i 5 mln zakażonych… „to jest nic!”.

Nie będę mnożył dalszych rewelacji z tego „Śniadania”. Dołączam natomiast do protestów wyrażonych m.in. przez Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, a także Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie – przekazanych do mediów, m.in. na ręce Prezesa Zarządu Telewizji Polskiej.

Kto jak kto, ale środowisko lekarskie zostało najmocniej doświadczone pandemią, w nim – w rezultacie bezpośredniej opieki na chorymi – miało miejsce najwięcej zakażeń i ono też niesie ciężar walk, wciąż przecież trwającej, bo o wygasaniu epidemii w Polsce nie słychać. 30 maja ruszył czwarty etap odmrażania gospodarki, sklepy, kościoły, kina, teatry, wreszcie wesela uzyskały rozmaite przyzwolenia, a cztery dni wcześniej (26 maja) właśnie odnotowano wzrost zakażeń do 416 przypadków. Profesor Krzysztof Simon, jeden z tych, których najwyżej cenię wśród występujących publicznie wirusologów, wyraził całkowite niezrozumienie dla decyzji otwarcia stadionów i organizacji przyjęć weselnych. Oby się mylił.

Nie będę tutaj przytaczał żadnych liczb, światowych sporów o rodowód epidemii, wątków spiskowych. Mnóstwo tego w internecie, brakuje tylko obstawiania wyników. Natomiast chciałbym się odnieść do pewnego rodzaju telewizyjnego polowania na sensacje. Otóż wykreowano oto osobliwą grupę ludzi, określaną mianem celebrytów. W kąt poszły tytuły profesorskie, nie liczą się artyści, pisarze, twórcy z prawdziwego zdarzenia, nie ma miejsca dla autorytetów naukowych, dla wielkich postaci żadnej dziedziny życia – jeśli nie mizdrzy się ona w telewizji, zwłaszcza na tematy, o których nie ma pojęcia.

Oczywiście, o zdrowiu rozmawiamy wszyscy, zarówno pacjenci jak lekarze. Ale w warunkach pandemii wymaga to kompetencji, autorytetów medycznych, ekspertów. Rzeczywistych, a nie kreowanych do tej roli celebrytów z kabaretu, boiska czy kuchni domowej. Manipulacja polega tu na pozornej równowadze ról, na zaproszeniu na tę samą scenę lekarza chorób zakaźnych i mistrza windsurfingu.

I to jest manipulacja. Świadoma, zamierzona, mająca na celu zniekształcenie prawdy.

Robert Stępień