Trudno określić bieżący tydzień mianem spokojnego, choć to pierwsza połowa lipca, w więc pora wakacyjna. Myślę, że wszyscy mamy już trochę dość niekończącego się maratonu wyborczego, a przypomnę, że zaczął się w październiku 2018 roku od wyborów samorządowych, potem w maju 2019 roku były wybory do Parlamentu Europejskiego, w październiku 2019 – do Sejmu i Senatu RP, a teraz, po falstarcie, wybierzemy w drugiej turze Prezydenta Rzeczypospolitej.
Nie jestem optymistą, ochrona zdrowia wciąż nie może się doczekać nakładów na pożądanym poziomie, a sarkastycznie wspomnę, że już przed 30 laty, podczas reaktywacji samorządu postulowaliśmy 11% PKB. W 2020 roku – pomijam środki nadzwyczajne związane z pandemią – osiągnęliśmy 5,06% PKB. Ustawowo do 2025 roku mamy wydawać 6% PKB, a – wg ustaleń Porozumienia Rezydentów OZZL z rządem – nawet 6,6% PKB, i to prędzej. Ale w to już chyba nikt nie wierzy. Natomiast eksperci twierdzą, że w 2025 roku Europa będzie wydawać na zdrowie już średnio 9% PKB. Problem porównań zniknie, jak się z niej wypiszemy.
Tymczasem, w takt kolejnych zawirowań wynikających z pandemii, doczekaliśmy się w ramach tzw. tarczy 4.0 uznania błędu lekarskiego za przestępstwo porównywalne z napadem rabunkowym czy pobiciem kijem bejsbolowym, karane więzieniem do 8 lat. Członkowie Prezydium Naczelnej Izby Lekarskiej, wsparci przez prezesów ORL, w proteście podkreślili potencjalnie negatywny wpływ ustawy, hamujący proces leczenia w trudniejszych przypadkach, w których istnieje ryzyko błędu. Ale władza jak zwykle, milczy. Ktoś tę kwalifikację błędu lekarskiego jednak wymyślił i raczej nie w dowód zaufania do środowiska czy wdzięczności za heroiczną pracę.
Co więcej? Jak Państwo wiedzą, przy frekwencji 71% odbyliśmy elektronicznie Okręgowy Zjazd Lekarzy, ORL uzyskała absolutorium, przyjęto projekt preliminarza na 2020 rok.
I chyba wszyscy zasługujemy na wakacje. Lato pewnie spędzimy u siebie, bo ryzyko wyjazdów w świat jest spore. Cudownego leku czy szczepionki wciąż nie ma. Kiedyś jednak będzie, przecież nie takie problemy pokonywaliśmy jako gatunek…
Tymczasem pozdrawiam urlopowo.
Robert Stępień